Nad grobem weny
Bez pożegnania tak po prostu
Odeszła nagle gdzieś
Może runęła prosto z mostu
I nie potrafi spowrotem wejść?!...
A może nie chce powracać już
W udręczonego smutkiem serca...
Nad grobem jej tumanu kurz
Obsypal każdą setkę wiersza
Przeszłości cień wprawnym ruchem
Niedokończoną myśl zagłuszy
I tylko gdzieś wspomnienie głuche
Obije czasem się o uszy
Jeślim twej śmierci weny świadkiem
To proszę wróć we snach
I stań się lekkim dusz opłatkiem
Którego nie zasypie piach...
Komentarze (2)
bardzo fajny wiersz, najbardziej podoba mi się
pierwsza zwrotka. Jej wizualizacja wywołała we mnie
uśmiech:) Tak bywa z weną, raz nie daje nam spokoju,
innym razem znika na dość długo:) Też miałam ten
problem w swoim "Pragnieniu":)
Twoja wena nigdy nie umrze- Jesteś płodna wierszy i to
tych przedniej marki. 708 wiersz- tylko pogratulować!!