Nadchodzi...
Był sad
kilka drzewek zmurszałych
o które wróble dbały
krzewy porzeczek pigwy
rododendrony uśpione
wszystko szarzyzną przyćmione
było szaro i smutno
słońce nie zaglądało
ogrodnik nie przychodził
i tak się działo co dzień
aż tu nagle gdzieś w marcu
coś się zmieniać zaczęło
liści na drzewach przybyło
pojawiły się trawy źdźbła
i już wiedziałam
nadchodzi w i o s n a
w bzach pojawiły się pąki
na spacer wyszły biedronki
zapach nasycił powietrze
a w trawie złociutkie mlecze
z dnia na dzień zieleniało
pęczniało przybywało
ptaki zaczęły swe trele
oczom własnym nie wierzę
jaskółka gniazdko ściele...
Komentarze (8)
Och,czyzby zycie juz sie budzilo?Nieee,za
wczesnie.Dziekuje za cieply,bajkowy wiersz w srodku
zimy.
No to już nie długo będzie wiosna bo u mnie między
oknami chodzi jedna biedronka:) świetnie napisane
Nie znam się na roślinkach ale wiosną powiało:))
Jak już u Ciebie pojawiła się wiosna ..to może i do
mnie przyjdzie..
Jak fajnie,że już pojawiają się wiersze o wiośnie to
znak,że już do niej niedaleko.Czytając Twój wiersz
poczułąm jej zapach.
Też czekam na spacer z biedronką wśród pękających
zielonych pąków i zapachu budzącego się życia.
Narobiłaś apetytu, ale podobno swistak zobaczył swój
cień, więc nie wiadomo jak to będzie.
czy to jest wiosna... tegoroczna, czy tylko
wspomnienie... ale tak bardzo za nia tęsknię, że
wiersz sprawia przyjemność.