Nadzieja
Ten zapach tak zarozumiały,
Unosi się w obłokach chwały.
Dla mnie jest jednak chwilową magią,
Bo mą głowę inne sprawy naglą.
Wczoraj był wieczór, dziś świeci słońce,
Jak mówi przysłowie: sznur ma dwa końce.
Gdy uderzysz, uderzą także,
Gdy zabijesz, zabiją, aż padniesz.
Więc, po co się wychylać, skoro ciężko?
A myślisz, że życie jest twą męką?!
To tylko wyobraźnia, ludzkie urojenia,
Prawdziwą męką człowieka jest nadzieja.
A jednak ktoś czeka, ktoś pragnie,
Nadzieją się szczyci, chociaż jest na
dnie.
I w tym cały sens, w tym cel istnienia,
Na tym polega funkcja ludzkiego
cierpienia.
Ten zapach już nieodczuwalny,
A człowiek, jak siarka, łatwopalny,
Czeka z nadzieją, by los nie rzucił
ognia,
Aby człowiek w ciemności nie świecił po
dniach.
I to jest nadzieja, zarozumiałość
sumienia,
Że kiedy cierpienie, człowiek się nie
zmienia.
A ja w tym szeregu stoję tak dumnie,
Ciało zaś po śmierci leżeć będzie w
trumnie.
Dla mnie to jednak marna pociecha,
Gdyż rzadko, kiedy los się uśmiecha.
Ale stoję tak ciągle, dumnie z nadzieją,
Szumię swą myślą wraz z dziką knieją.
Nadzieja uniesie nas na obłokach chwały,
Jak teraz ten zapach zarozumiały,
Będziemy wtedy chwilową magią,
Bo przecież Nadzieję inne sprawy naglą.
warto mieć nadzieję...Ty wiesz o tym...moja nadzieja na Twój głos...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.