napar z pieprzu
Dedykuję Panu Stażowi
obieram fistaszki z łupinek,
kaleczą dłonie, mimo iż są drobne
jak dzwoneczki - chowam w ciemnościach
i zdaję sobie sprawę, że jest to moment
w którym rodzi się zdziczały czas.
uzależnia.
dominują w nim jesienne barwy z których
wyrastają uwiędłe dni, pędzą na oślep.
nie znikają. wybierz z nich fragment
i przemień w niekształtną wycinankę
a stanie się twoimi dzwoneczkami -
lecz tylko wtedy,
gdy nie usłyszysz ich dźwięku.
Komentarze (36)
Eluś:)) właśnie o te same:)) dziękuję kochani za
komentarze
łatwo niechęci rozpalić ogień Kłaniam się
uśmiechając(:
Ewa, ja przepraszam , o jakie dzwoneczki chodzi, bo
.... :)
Usmiecham się szeroko :)
te zwiędłe dni mnie też doganiają
oooo... jak delikatnie, i jakoś tak słodko na sercu
:-)
O!