Nareszcie o mezu.
niby normalnie
bo ty moj maz
patrze podziwiam
kocham cie wciaz
tylko ty dzis mnie
nie calowales
nie wiesz ze pieknie
nie pomyslales
ale to nic
ciesze sie wciaz
ze ty jedyny
wspanialy maz
wrocisz zmeczony
porzucisz teczke
moze cie w stanie
zatrzymam troszeczke
znam ten dzien ciezki
stresu za duzo
biedny mezczyzna
jak sie oburza
i wpada w moje
mocne ramiona
ja przeciez kocham
po prostu zona
a on o dziwo
tez juz kochany
dla mnie dla zony
kochanki nie malej
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.