Narodziny miłości
Po poprawieniu błędu pierwszą część wiersza wprowadzam ponownie.
W przykościelnej kruchcie była salka
mała,
Na której w niedziele młodzież się
zbierała,
Będąc tam poczułem, że mnie ogień pali,
Me oczy ujrzały piękną postać w dali.
To nie był raz pierwszy, kiedy ją
ujrzałem,
Lecz dotąd uczucia takiego nie znałem.
Nogi miałem miękkie ledwie mnie
trzymały,
Więc usiadłem szybko jak mogłem do ławy.
Gdy piękno jej wyszło z głębokiego
cienia,
Nagle o tym myśląc doznałem olśnienia.
Nieruchomy jak zwierz, co strzałą
trafiony,
Miałem wzrok swój cały tylko w nią
wtopiony.
Wszyscy byli pewni, że w takim
skupieniu,
Rozważam przykłady, co mam na sumieniu.
Wszystkie moje myśli lotem błyskawicy,
Kłębiły się wokół ujrzanej dziewicy.
Na koniec wykładu wszyscy godnie wstali,
I pokłon należny krzyżowi oddali.
Myślę, że ma miła dostrzegła spojrzenia,
Bo mój wzrok ją pieścił bez chwili
wytchnienia.
Chciałem, by spojrzenia nasze się
spotkały
By w bliższym poznaniu dalszy ciąg swój
miały.
Zamysł, co w dniu tamtym, poruszył mą
duszę,
Długi miał ciąg dalszy to wyznać wam
muszę.
Lecz nie w strofach wiersza, co go dzisiaj
piszę,
Bo Weny wołania w mym sercu nie słyszę.
Lecz kiedy to Wena napełni me serce,
Ciąg dalszy sielanki zaklnę w swoje
wiersze.
O historii, która różne miała wzloty,
Mówić dzisiaj nie będę, bo nie mam
ochoty.
Na życzenie pytających informuję,że druga część wiersza jest w moim zbiorze nie była wycofana można przecztrać.pod poz. 90.
Komentarze (17)
Dużo liryzmu dodaje uroku budzącej się miłości, jak
mogę się domyślić miała ciąg dalszy...czekam.
Piękny początek miłości, poświęcony przez Najwyższego