Nasturcje
amfiteatr miasta
pierwszy usłyszał moje wolanie
choć moc połączonych nadajników
odbiła je echem daleko we wszechświat
skrzydlaty fanfaronista z wieży
niespeszony swoją nagością dał sygnał
wypuszczając na mury cienie peleryn
pełne zakochanych nachylonych ku sobie
w kwiatach pnących nasturcji
czubki butów jak igły kompasów
drgnęły przybliżając północ
wskazały ciebie
oswajam czarne żaluzje
wpatrujące się we mnie
demontując ich kunsztowne sploty
sięgam w zaplecza przyzwoitości
garściami kradnąc ziemię spod twoich stóp
rzęsiście padająca noc powoli
rozpuszcza się w oczach
wypełniając je taflą lustra
dla twoich spojrzeń
Komentarze (17)
Prawdziwe zauroczenie, a wzrok ukochanej osoby nie
kłamie. Pozdrawiam serdecznie z uśmiechem:)
Ostatnie cztery wersy - cudne!
Zauroczona, jak zawsze :)
Pozdrawiam serdecznie.