O nauce pisania
Piszę o ojcu. Pochodził ze Lwowa.
Zaczynał dzień o świcie, śpiewem
chwalił Boga.
Często pyskowałam, w furii rzucał
popielniczką z ciężkiego szkła,
a potem żałował.
Lubił wypić, przekląć, żartował -
dusza rogata. Czytał Mickiewicza
(mówiliśmy - Adasia), Staśka Grzesiuka.
Pamiętał jak bolał brzuch,
dlatego w naszym domu był zapas mąki,
cukru i konserw. Chleb, jeśli upadł,
delikatnie podnosił, nabożnie całował.
Gdy przychodzili goście ojciec
stawiał mnie na taborecie z dumą
śpiewałam piosenki, recytowałam wiersze.
Kiedy odchodził trzymałam go za rękę.
Złagodniał,
za najdrobniejszą pomoc dziękował.
Wolałabym, żeby rzucił popielniczką.
Komentarze (24)
Bardzo mi się podoba ten przekaz. Odnalazłam tu też
coś z mojego taty.
Zmieniła go choroba i podobnie jak autorka, wolałam go
takim jakim był przed nią. Popielniczką rzucił tylko
raz w życiu. Wyprowadziłam go wtedy z równowagi i
rozumiem to dzisiaj doskonale. Miłego dnia:)
Każdy jest skądś, osadzony w ramach czasu, łaskawego,
lub nie....
Wzruszający wiersz, zwłaszcza puenta-testament.
Szczerzyszczynsky - ja też nigdy nie byłam, ale
nieustannie mnie tam ciągnie i zamierzam, jesli
zdrowie pozwoli, w przyszłym roku się wybrać. A kto
wie... moze w tym się uda.
Jedź, Lwów jest piękny. Mimo, ze nie byłam znam
mnóstwo zakątków, z netu, literatury. Masz chyba
urodę z tamtych stron, tak myslę, choć widzę tylko
kawałek twarzy.
byłam w sanatorium 3 lata temu, zaprzyjaźniłam się ze
starszym ode mnie małżeństwem. Ci Panstwo byli
mieszkańcami Swinoujścia. Przychodzili na tę samą
ławkę, na której ja siadałam.
Mąż Pani Basi zaczepił mnie pytaniem: czy Pani nie ma
korzeni na Wschodzie, na przykład Lwów?:)
Byłam zdumiona tym pytaniem. starszy Pan jest erudytą,
bardzo mądrym i ciepłym człowiekiem. On mi o tych
rysach twarzy opowiadał. Też Lwowiak.
Aniu, ewaes, marcepani - jak miło mi Was gościć.
Bardzo dziekuję za komentarze. Wiersz, o którym piszę
w pierwszych słowach jest w archiwum i ma wiele
podobnych fraz, ale ten jest również o czymś innym,
poza Ojcem.
Trzeba pamiętać i potrafić widzieć kto uczy nas
najważniejszego "pisania".
wzruszyłam się czytając ...tak jak bym widziała
swojego Tatę - też ze wschodu z Wołynia...
pozdrawiam serdecznie miłego dna:-)
Nie wiem czy to tylko roznorodnosc, czy zwykla
niesprawiedliwosc tego swiata. Ludzie miewaja rozne
dziecinstwo. Moj tata pochodzi z okolic Lwowa. Nigdy
tam nie bylem.
wywołałaś wzruszenie, a właśnie o emocje chodzi w
wierszach
przepiekny wiersz
wzruszylam sie
tak dawno go stracilam a wciaz czuje reke
glaszczaca...kochany tatus..
dziekuje ciszo..
a jednak dodam... "Wolałabym, żeby rzucił
popielniczką" - jak dla mnie to najsilniejszy akcent
emocjonalny, pozwala utożsamić się z peelką - aż do
samego końca wiersza.
Ciszo - piękny dla mnie wiersz - dziś po prostu
wzruszyłaś - bardzo wzruszyłaś i nic więcej nie trzeba
pisać - takie wiersze nie potrzebują komentarzy.