Nawałnica
proza
Przez cały dzień dyszał żar lata. Słońce
rozpalone do białości powodowało niemal
namacalne drżenie powietrza. Las stał w
bezruchu, tylko wylęknione osiny szemrząc
srebrnymi liśćmi szeptały- idzie burza,
idzie deszcz.
Słońce chyląc się ku zachodowi, stworzyło
kruchą iluzję spokojnego wieczoru, ale wraz
z narastającym mrokiem ujawniła się w
atmosferze zadziwiająca dysharmonia, jakby
pod wierzchnią warstwą chmur kryła się
mroczna tajemnica.
Jak duchy skrzydlate, chmury przesuwały się
ku sobie tworząc oplątany wiatrem czarny
wał.
Nagle, dziwny szum przebiegł gęstwinę.
Sypnął grad tworząc wirujące mgławice.
Jednocześnie pojawił się głuchy pomruk
olbrzyma idącego na bitwę śmiertelną.
Wściekły huragan ujawniając odmęty piekieł,
wył niczym pies Baskerville'ów.
Korony drzew chwiały się w obłędnym tańcu
panien wodnych, krzewy wydając z siebie
spazmatyczny szloch wyciągały ręce,
szukając oparcia na wzajem.
Kaskady deszczu topiły pola i drogi.
Błyskawica pokazała otchłań oczu demona, po
niej nastąpił suchy trzask. To piorun
uderzył w drzewo. Pionowo stał już tylko
kikut, który pomimo deszczu płonął jak
kapelusz czarownicy.
Wiekowe drzewa padały niczym starcy po
przekroczeniu mostu życia. Młodsze
nadwyrężone pierwszym uderzeniem wiatru,
wytężały wszystkie siły by przetrwać. Pnie
skrzypiały niczym chór nienaoliwionych
zawiasów.
Kolejny trzask łamanego drzewa...jak krzyk
bólu kończącego się bytu.
Cisza.....
Znów błysk i huk piorunu podobny do odgłosu
zatrzaskiwanych ze złością wrót niebios.
Deszcz przestał padać. Nawałnica zgodnie ze
swoją zasadą odeszła równie szybko jak się
pojawiła. Z daleka sprawiała wrażenie
olbrzymiej manty wolno poruszającej
skrzydłami.
Las został upokorzony przez rozszalałe
serce nawałnicy.
Tylko to już nie las, a żałosne pole
śmierci usłane ciałami powalonych drzew.
Rodzi się myśl, o potędze i szybkości
przemijania, a także o szacunku i respekcie
do sił natury.
Komentarze (22)
Swietny opis sil przyrody.
Dobre, mocne przeslanie.
Z podobaniem :)
nie tylko u mnie szlaje wiatr...
Spektakularna refleksja, pozdrawiam:)
Przyroda jest czasami niebezpieczna. Ale po burzy jest
rześkie powietrze. Pozdrawiam.
ciekawe, oryginalne metafory, zwłaszcza "kapelusz
czarownicy" i " chór nienaoliwionych zawiasów"
miłego wieczoru :)
Bardzo plastyczny opis. W ubiegłym roku przeżyłam
namiastkę takiej nawałnicy. Pozdrawiam:)
Bardzo obrazowy dramatyczny o potędze narury
Burza to żywioł z którym często przegrywamy :)
Pozdrawiamy serdecznie :)