Nicość
lodowaty wicher owiał moją twarz
stukot kopyt słychać na mile
na czarnym rumaku zbliża się ona
Jej złudny delikatny głos mnie
przywołuje czuje Jej obecność
po chwili staje na przeciwko mnie
próbuje sie poruszyć ale jestem jak
skamieniały usta me zaszyte kłamstwem
a Ona karmiąca się moim cierpieniem
wydziera mi serce zostawia pustke w
duszy tym samym zaznacza że należe do
Niej stałem się cieniem jestem nikim
kolejną marionetką Pani Nicości.
dla upamiętnienia dnia którego nie zapomne do końca życia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.