Niech żyje bal!
Ona kłamczucha,
On oszukaniec,
Ty wielki krętacz,
Piękny to taniec...
On się obróci
przy niej zakręci.
Ona tamtego swym
wzrokiem nęci.
Ty pośrodku tłumu zgubiony
i nawet nie wiesz,
gdy ktoś Ci się kłoni
Śmieją się ludzie.
Biją wam brawo.
On się tłumaczy,
Ona rumieni,
Ty widzisz tylko,
że oni zgubieni.
Swojego tańca nie widzisz wcale,
Lecz-ach mój drogi!
Cóż to za balet!
Kroków nie mylisz,
Jesteś dziś mistrzem!
Dla wszystkich wokół
to oczywiste.
Figury perfekt opanowane,
Ktoż by przypuszczał,
że taki masz talent!
dla najlepszego tancerza jakiego znam... dla mnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.