niehigienicznie
Wystając zza kołnierza niedbale
odstaję od szyi pomiętej ostatnim
namaszczeniem.
Czerwona szminka gryzie usta smakiem
goryczy,
wypełniając kieszeń winą. Osłabłam
milczeniem,
kiedy przystawałeś obok niczym mgła.
Dławiłam się wtedy gęstą obojętnością
słów,
siniejąc prawdą. To ciekawe, kiedy
skóra nabiera nienaturalnych kolorów,
odpadając płatami zwątpienia.
Teraz dopinam guzik zadowolenia, plując
w
twarz brunatną cieczą wymuszając oddech.
Coraz bardziej nienawidzę reanimacji.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.