Niestrawna
Oczy już pieką, od dawna niewyspane.
Usta drżą, chcąc wypowiedzieć słowa,
które powinny być już wypowiedziane.
Wbijany paznokieć we własne sumienie.
Śni mi się, jawa to? Moja głowa...
Zimowe ogarnia mnie rozczulenie.
Gdzieś czuję próżnię, obok ciemności.
Chowam się w sobie, bojąc się ludzi.
Oskubię się z mięsa, aż do kości.
By nic więcej nie zostało do wydarcia.
Moje resztki - nawet to już nie zanudzi.
I tak nie nadaję się do pożarcia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.