Nigdy nie wiesz o sobie wszystkiego
dopóki nie staniesz na krawędzi,
którą otwiera druga przestrzeń.
Tyle wystarczy, by sen pogłębić.
Tysiące myśli wymyka się,
kołują jak dzikie ptaki;
za pierwszą ścianą robię zwrot,
mówisz że to tylko słowa,
że łatwo je rozdaję i szybko zabieram.
Kilka startów mam w zapasie,
zdążę okrążyć planetę.
Gdy rozum jest uśpiony, nie chcę
niczego tracić. Zostaje muzyka,
kawa i waniliowe lody.
Rośnie przyjemny chłód na języku,
ciepły dotyk na twarzy.
Wstrzymuję na chwilę oddech
- mogę spłoszyć.
Komentarze (17)
U Ciebie zawsze wiersze czytam. Z przyjemnością.
Słonecznej soboty:)
Jutto, zmieniłbym "którą otwiera druga" w drugim
wersie na "która otwiera drugą", bo tak jak jest, to
przestrzeń otwiera krawędź, a chyba miało być
odwrotnie.
pozdrawiam, miłego dnia :)