nocne wędrówki małych zwierząt
bywa zbyt widno. wtedy wszystko rośnie
i istotnieje. rzuca cienie, w których
łatwo się chować, znosić do nich zwoje
nitek i kłaczki kurzu, słomki, wióry.
jesteśmy tacy drobni, zabawnie nieważni,
wręcz niepoważni - snując marzenia na
wyrost,
zbyt luźne plany. włóżmy je. długie
rękawy
splączą się pod łapkami, zapragniemy
szybko
zbiec wyobraźni.
spomiędzy prętów naszej klatki z gęsich
piórek,
wyścielanej włóknami krochmalonej
bawełny,
którą łatwo poszarpać jest mysim
pazurem,
znów uciekniemy
i nauczymy się wracać do siebie,
sennie migrować - przeczuwając jasność -
przez miękki trzepot skrzydeł ciem,
brzęczenie
zimnych świetlówek. gdy dojdziemy - zgasną
Komentarze (23)
Ogromny plus dla Twej twórczości :) taki przysma z
rana... dzięki
nauczyć się wracać do siebie i wybaczać to jest
piękne. i to zauroczyło mnie w wierszu najbardziej.
smook.
przejścia są naprawdę niezłe, bez dziwacznych uskoków;
a teraz przejdę i dam dojść, innym
do głosu ;)
przeczuwając jasność widzę, jak wielkimi krokami
nadchodzi epoka Mirandy:) czytelnicy beja stają się
coraz bardziej wymagający i coraz mniej poetów może
sprostać ich wymaganiom:) nieważni - niepoważni
zgrzytnęło, może miało zazgrzytać? tak czy inaczej to
kolejne małe arcydziło w Twoim wydaniu:) ściskam
serdecznie:)
udany bardzo piękny szczególnie ostatnia wyrazy
uznania Pozdrowienia
Jak małe zwierzęta, kto o nas pamięta?
Jak zwykle Mirando perfekcyjnie panujesz nad słowem,
ciągi metafor przechodzą płynnie jedne w drugie
wczepione skojarzeniami i jak zwykle pełne odniesień
do ludzi - kupuję wszystko ,bo takie prawdziwe, jakbym
sam to przeżył - ja mała myszka, która nocne prowadzi
życie.
podoba się. nic dodać... pozdrawiam ciepło :)