Obawa o plon....
W jałowej ziemi zasadzę ziarno,
wiarą i miłością pielęgnowane.
Łzy zwątpienia czasem podleją rolę
marną,
przyszłością oczekiwane.
Z obawą patrzę, jak wzrasta powoli,
pierwszą łodygę na światło wystawia.
Takie czekanie okrutnie boli,
ziarno beztroską przemawia.
Martwię się patrząc , jak wyrasta pięknie
,
czuję te zmiany nadchodzące.
Mój udział chciany powoli blednie,
chowa za horyzont zachodzące słońce.
Teraz już samo dojrzałością kroczy,
okazałością własną się objawi.
Nie jest już ziarnem, nie chce pomocy
stało się owocem , z życiem się bawi.
Komentarze (2)
taka jest rola matki...
Miło czytać taki wiersz...