Obiekt westchnień
Żądza seksu tak go sparaliżowała,
że stał z wytrzeszczonymi jądrami,
a obiekt pożądania umykał
parkową alejką...
niecenzurowane słowa płynęły w dal.
Śniadanie na trawie oddalało
się w zwiewnej mgle -
tylko drzewa jak zawsze
szumiały radośnie
autor
karl
Dodano: 2013-05-03 10:11:39
Ten wiersz przeczytano 2078 razy
Oddanych głosów: 23
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (22)
Nie pić kawy w trakcie czytania! Proszę takie
ostrzeżenie zamieszczać w dedykacji górnej!
Zamiast pozdrawiać - muszę sprzątać!
umknęło "śniadania na trawie" :)gdzie Leda pyta
sparaliżowany łabędź :)) pozdrawiam :)+
O żesz TY!!! Też stanęłam ...
+
Karl daj ostrzeżenie,proszę skończyć jeść i pić a
później czytać,niedostosowanie się grozi
zachłyśnięciem i śmiercią:)
Oby tak wszystkich gwałcicieli, paraliżowała żądza:)
Nie mogę przestać się śmiać, choć peelowi do śmiechu
zapewne nie jest:))
Karolu, słów mi brak! Śmieję się w zachwycie nad
wytrzeszczonymi jądrami:). Pozdrawiam cieplutko:)