Obłuda bliskości
Nadchodzi ciemność,
Cień Twego ciała
Osłania me serce,
Wyciągasz ostrze nienawiści
Bez łzy skruchy
Wyciskasz ze mnie krew,
Jak deszcz-
Ulatnia się ze mnie życie
Moje marzenia i plany
Unicestwiasz swą obojetnością
Nie mam już sił by bronić się,
Brak mi tchu by wołac o pomoc..
Zreszta i tak nikt nie usłyszy mego
wołania,
Nie przyjdzie z pomocą
„nikt nie pomoże cierpiącemu!,
nikt nie uratuje konającego!”
Swiat kręci się obok-
Obojętnośc ludzi przeraża mnie,
Ludzi zwanych przyjaciolmi..
Tak puste obietnice,
Słowa szkliste i kruche
Jak zycie....
Umieram sama,
Zgoszkniała,rownie obojetna
Potrzebująca kropli miłości,
Która spłynęła obok zjednoczona z krwia.
Ostatkami sił,
Swą krwią skrobię napis
Na honorze świata
„przysługa przyjaciol
to ból i cierpienie,
wieczne rany
korony bliskości obcego dobra”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.