Oczyszczenie
Białą szałwią z lnianą nicią okadzona moja
dusza
Umarłym bogom Słowian naprzeciw wyrusza
Pod powieką kamienie omszałe, cztery
twarze
Trzydzieści trzy krople potu i dumę składam
w darze
W ustach monotonia, brzask jeszcze
daleko
Za moczarami, wielkim morzem i nieznaną
rzeką
Słychać szeptuchy śpiewanie, puszczyk jej
wtóruje
Dusza moja prawie już odeszła, ciało nic
nie czuje
Świt bogów umarłych z mgieł myśli już
nastaje
Nie ma słońca, żar jedynie z ducha czystego
powstaje
Pierwotnej miłości cała okazałość wokół
rozkwita
W jedności dusza moja z ziemią i niebem
spowita
Ucięte drzewo, jak wiedźmie kołek
osinowy
W serce wbija się litość, to nadludzkie
okowy
Czuje dusza moja wszystkie rzeczy naraz
Pytanie się rodzi, czy to mój,czy drzewa
marazm
Wielką mądrość śmierć mi w darze składa
Kres narzędziem tworzenia, początek to
maskarada
Z popiołu jestem, w popiół się obrócę
Tak było jest i będzie, wierzyć w nic nie
muszę
Komentarze (9)
Ten wiersz odbieram jako
swoisty bunt przeciwko
narzucanym nam normom życia
i śmierci.
Pozdrawiam:]
Ciekawie,a wiara musi wypływać z wewnętrznej potrzeby.
Pozdrawiam:)
Bardzo ładna refleksja.
Smutna. Pozdrawiam
Bardzo ładna refleksja.
Smutna. Pozdrawiam
Dziękuję za duszę.
Do swiedania w piekle...niestety.
Pozwolę sobie za marcepani :)
Nikt nic nie musi - to prawda, najlepiej jeśli chce...
wspaniale podana refleksja.
Twoja refleksja potrafi poruszyć czytelnika. Masz
rację, wszyscy obrócimy się w popiół.
Pozdrawiam:)