OD PICIA DOSTAWAŁEM KOTA
Siedzę, myślę- nie ma szmalu ,
Tylko długi do oclenia.
Co tu robić ,tam za oknem ,
Kumple walą wódę z gwinta.
Koty łapią, sucho w gębie,
Raz mi ciepło , raz mi zimno.
Serce wali , skurcze łapią ,
Napiłbym się choć łyczka .
Ale marne ja mam życie,
Raz pod płotem ,
Raz pod mostem .
Ciągle walę do obucha ,
Nie ma czasu na pierdoły,
Głowa sadzi , czacha dymi,
Chodzę ciągle zakręcony .
Jak tak długo będę tańczył,
Nic nie zrobię z moim życiem .
Pozostaną po mnie złe wspomnienia ,
Kupa gnoju,
Jedne spodnie .
Ksiądz posypie piaskiem na mym grobie.
Mam dwa wyjścia ,
Zmienić moje życie ,
Poddać się leczeniu .
Albo wąchać kwiatki od spodu .
Wczoraj pożegnałem się z butelką ,
Cieszę się z każdego dnia przeżytego ,
Na trzeźwo .
Dziękuję Bogu że mnie nigdy nie opuścił
,
W ciężkich chwilach załamania ,
I cierpienia .
W ostatniej chwili uciekłem,
Grabarzowi spod łopaty .
Wiersz jest poświęcony : wszystkim
alkoholikom , którzy wpadli w sidła tej
strasznej śmiertelnej chorobie , dziękuje
grupom :AA: za wsparcie duchowe i moralne
, za nowe życie. Sam jestem alkoholikiem
nie pije 3 lata. Życzę wszystkim POGODY
DUCHA .
Komentarze (3)
Tak masz rację alkoholikiem jest się na całe, życie...
jedni potrafią z tym walczyć tak jak Ty a inni ulegają
i ... umierają... Trzymam za Ciebie kciuki obyś był
nadal tak wytrwały:)... Pozdrawiam:)
Głowa do góry ....:)
Poruszyl mnie twoj wiersz.Co tu mozna
powiedziec?Trzymaj sie chlopie!Reszta w dedykacji.