Odchłań
Zabiła mnie codzienności wegetacja
i chyba moja własna frustracja.
Zabijając mnie - nie powiedziała nic,
nawet nie spytała,
czy chcę dalej żyć.
Wyciągnęła rękę,
no i poszłam za nią.
Nawet nie wiedziałam,
że to śmierci Anioł.
Przeciągnęła mnie na stronę czeluści
i z tryumfem krzyknęła,
że już mnie nie puści.
Teraz siedzę w klatce
i płaczę cichutko.
Płynę po rzece rozpaczy,
dziurawą łódką.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.