Oddech
Poranki są okrutne przynoszą strach,
noc uspokaja, ale traci swą moc w
blasku dnia.
Trzeba ponownie oswoić się z bólem,
zacząć oddychać.
Pierwszy oddech rozrywa płuca
w nim zawarte jest całe zło świata,
na które muszę się zgodzić by "być".
Każdy następny przywraca do życia,
nie chcę! chcę zostać tam gdzie byłam...
Znów walka po zmierzch
Znów...
Nienawistność spojrzeń wokół
Uśmiech maską chytrości podszyty
Dobroć na pokaz - "coś za coś"
cierpienie miażdżące eteryczną duszę.
Znów stoję obok
z krwawiącymi dłońmi i świadomością,
że zabiłam cząstkę siebie...
Czekając nocy
z nadzieją, że jutro rano mój oddech
ucichnie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.