Odżywianie się i śmierć Joszki
Wziął Josipas nogi za pas.
Pasł się na sandaczach, pasł.
Popił wódki, popił whisky.
Patrzy- gruby! Ale niski.
Mówi do niego Jovanka:- Skończ już, to twa
druga szklanka!
A Josip popijał, cygara wciąż palił.
Ości po rybie do kosza wywalił.
W lodówce czekał już trunek chłodny.
A Joszce mało, Josip wciąż głodny.
I takie było powolne konanie.
I Josip umarł w szpitalu w Lublanie...
Komentarze (10)
Ciekawy wiersz, to prawda we wszystkim trzeba mieć
umiar.
Pozdrawiam cieplutko
Jestem Polką, urodziłam się już po śmierci Joszki
Broza. Po prostu interesuję się byłą Jugosławią i
postaciami z nią związanymi.
A tak na marginesie to pani Jovanka była bardzo
przepiękną kobietą.
Joszka lubił dobrze zjeść, szczególnie solę i
sandacza. Lubił także wyrafinowane wina, m.in cvicek i
rużicę.
Miał gust... piękna Jovanka zresztą też.
A skąd Ty to wszystko tak dobrze wiesz? Pamiętasz?
Może jesteś po prostu byłą Jugosłowianką? Wdziałem
kiedyś Josipa gdy był z oficjalną wizytą w Polsce -
przystojniak był z niego, Jovanka zresztą także
niczego sobie. I grali mu 2 razy Mazurka Dąbrowskiego:
raz jako nasz hymn,a raz jako jugosłowiański(ale w
zwolnionym tempie).
Gdy na wiele lat przed jego śmiercią byłem w
Jugosławii i mieszkałem u chorwackiej rodziny, to już
wtedy zapewniali mnie,że kiedy ich baćko zemrze, to
Jugosławia rozpadając się utonie we krwi. No i w
pewnym momencie historycznym to się po większej części
sprawdziło.
A dużo masz jeszcze wierszy o nim? Bo nie są to
bynajmniej panegiryki, więc dlaczego je piszesz?
Joszce amputowali przed śmiercią tylko jedną (lewą)
nogę. A poza tym to Tito był już stary (miał 88 lat).
Wiersz beznadziejny,ale nie wiadomo dlaczego musi się
podobać. Jak Ty to zrobiłaś?
P.S. Podobno Josipowi amputowano obie nogi przed
śmiercią. Tak więc miał powód do chlania.
W niczym nie należy przekraczać granic.Pozdrawiam.
Wiersz z nutą ironii, ale całkiem dobry przekaz.
Pozdrawiam:-)
Ciekawie, tak jakbyś przyglądała się z bliska ostatnim
godzinom
jugosłowiańskiego przywódcy. Jak mi wiadomo zmarł w
wieku osiemdziesięciu ośmiu lat, to sporo jak na
nierozsądny tryb życia, który opisałaś. Miłego
wieczoru.
"fajny chłop z niego był, tylko gorzałkę pił"
itd.wesoły raczej wierszyk,a że umarł to my też
kiedyś:)pozdrawiam
W jedzeniu jak widać trzeba mieć umiar:)