Ogniki
Ziemia drży pod krokami śpiesznymi
Pierwsze słowa szepty nieśmiałe
Kurtynę nocy z mozołem podnosi świt
W jej czerni migocą adwentowe ogniki
Dokąd zdążasz w ten cichy poranek
Co jak czarny kot przeciąga się leniwie
Coś spłoszyło twój sen spokojny?
Potrzeba... nagląca potrzeba
Zabierasz w drogę ze sobą sumienie
W ręce zapalone światełko
Idziesz tam gdzie winy twe nie dziwią
Gdzie nikt ich na wagę nie kładzie
Jesienne mroki duszą wrzawę zgiełk
Pędzącego przed siebie życia
Na oślep prędzej prędzej ... dokąd ?!
Zatrzymaj się... spójrz ...gdzie jesteś!
Dłonie jak schron tulą ciepły blask
Zrywa się miota jakby gotowy odlecieć
Nie szalej daj się oswoić...już.. ciicho
TY ... moje światełko w tunelu
Komentarze (17)
pięknie, mądrze i ku refleksji - bardzo na tak.
mocny refleksyjny wiersz pozdrawiam