On...
Podniosłam swe lustro,
odbiciem pęknięte,
ujrzałam swe szczęście
gdzieś w sercu zamknięte.
Na rysach czasu w pękniętym odbiciu
myślałam o tym jak znika
jak przez palce przecieka życie...
Brakujący kawałek istnienia,
zmienił się w cząstkę miłości
odnalazłam swoje marzenia
w jego bliskości.
Moje zwykłe szare odbicie
zaczęło nabierać kształtu i barwy.
Ktoś pojawił się odmieniając me życie,
używając do tego miłości farby.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.