ona...
nie zazdrość jej wierszy pisanych
porankiem
tęsknota już dawno uczucia zabiła
są tylko oczy wpisane we wschody
mała przy kawie wspomnień chwila
nie ma już naszych wędrówek górami
marzeń co dzieci rodziły roześmiane
wspólnych kąpieli w bieszczadzkich
rzekach
przebudzeń razem w objęciach nad ranem
moje wiersze snujące się połoninami
są jak trawy kołyszące się na wietrze
gdy opadną mgły zastane spaniem
powiesz mi tylko chcę ich więcej
słowa w zaklęciach nie tkają już snów
serc nie oplatają już dawne lęki
nie zazdrość jej wierszy pisanych za
dnia
to wszystko co pozostało mi z niej w
pamięci
Komentarze (35)
Wiersz z glebi duszy.Taka w nim pustka,co juz nie rani
lecz trwa,odbiera nadzieje...piekne metafory
Chciałabym by mogła przeczytać kiedyś ten wiersz...
Chociaż smutny to tak pełen wyrazu i serca, które
urzeka swoją tęsknotą
"...moje wiersze snujące się połoninami
są jak trawy kołyszące się na wietrze..."piekne sa te
trawy :)
Fajne niedomówienie - tajemnicza ,,Ona"-albo
..młodość, ...miłość :)
Chmury strzępią wspomnienie nad szczytami. Zazdrość
odeszła w tajemniczy mrok. Słowa ostrożnie zbiegają
stokami. Szkoda, że wszystko było już. I tylko pamięć
sięga, z ciszą rozmawia. Czy Ona o tym wie? Pozdrawiam
ciepło, bo jesienny deszcz szuka klawiszy na
parapetach,