Ósma godzina
Ósma godzina zamilkła stęskniona
Nie słysząc twego jak zwykle świergotu,
Pytała mnie smutna i zalękniona:
Jak długo jeszcze do twego powrotu?
Uniosłem wzrok wielkopostny
Ku niebu - pytając obłoków:
Czy powrócisz w oddechu potoków
Z ciepłym uśmiechem wiosny?
W tęczy marcowych wodogrzmotów
Kalejdoskopu motylich witraży,
W świście piór z zamorskiego lotu
Ptaków powrotnych przednich straży.
W tęsknocie mych oczu zielonoszarych
Wczesnowiosennych wzgórz i błoni,
W których tyle miłości co niewiary,
A nadziei jest tyle, co nic.
Ósma godzina jak Niobe odeszła łkając
W przestwór obłoku, który zwolna znikał,
Pijany wiosną wywinął orła zając
I zaklął szpetnie aż bażant zatirlikał.
Komentarze (21)
Piękny i niebanalny wiersz z nutką nostalgii i
tęsknoty... Bardzo mi się podoba!
Bardzo fajny i puenta super:-)
Puenta mnie uśmiechnęła:)
pięknie i oryginalnie o miłości i tęsknocie:) miłego
dzionka
Popłynęłam w tym wiosennym pejzażu. Pozdrawiam
serdecznie:-)
niesamowity wiersz pełen uroku Pozdrawiam:)Miłego
dnia:))