Ostatni Cierń
Jedyne, co mnie teraz boli, to
że Ciebie ze mną bliżej trochę nie ma.
Fizycznie, bo mentalnie, to ja wiem
i sercem zawsześ jest u tego Drzewa
wspólnego, z którego wyrastamy
i ranię nieraz Cię dla igrzysk, chleba
:(
łza sucha jest i oczy spieczone
gdy znów przetrawić grzech mej duszy
trzeba.
Lecz kiedy jesteś tak
blisko mnie.
Gdy swoim siódmym zmysłem.
odnajduję Cię.
Oczyma wyobraźni
obserwuję Cię.
Mam chwilę (TEJ) pewności:
potrzebuję Cię.
Razem ku wieczności
znów zrastamy się.
W Słońcu ku białości
Miłość Wieczna... JEST!
You know Me, Honey... ;*
byłem nieraz na dnie.
Pycha wciąż zżerała
i zawistny pech.
Im wyżej wchodziłem na szczyt...
dłuższy upadek.
Podejrzewam, że Chrystus
to by nawet zmiękł...
Nie potrzeba mi przysłów...
tylko dobry lek.
Świętej Marii Łaska
znów dotknęła mnie.
Mam Ciebie. I...
i uśmiecham się.
Odpowiedz z daleka
na me wyznanie.
Jesteś dla mnie wszystkim.
Skarbku, Kocham Cię!
Komentarze (4)
Nie straszne są cirnie gdy taki Skarbek jest przy
boku...Pozdrawiam i dzięki za wizyte u mnie.
Nie ma życia bez cierni i miłości bez
kolców...odrobina bólu i cierpienia bardziej scala
uczucie...
Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia...jakoś tak do tej
pory u Ciebie nie gościłam, a jednak warto wpadać i
zobaczyć, co tam u Skarbka, Kochanego.
Skarbek - fajne określenie.
serdeczności :)
Miłość to po częstokroć taki cierń.