Pan na rowerze z dywanem w dloni
jedzie pan na rowerze i dywan trzyma w
dłoni
tak kręci pedałami że nikt go nie dogoni
ogromna radość ogarnia jego ciało
dywanu do szczęścia mu brakowało
zmachała się, gdy pod górę wjeżdżał
3 metry wjechał, ale 5 w tył zjeżdzał
gdy już blisko miał swój dom
uderzyła go cieżarówka wioząca złom
szkoda pana na rowerze, i szkoda dywanu
cóz, już sie dywan nie przyda temu panu
na koniec tej histori nasuwa się pytanie
co by pan szanowny robił na rzeczonym
dywanie
a nie mówiłam, że napisze poemat dla pana na rowerze z dywanem (dziś widzielismy go, kiedy łapalismy okazje :D)
Komentarze (1)
Ciekawy wiersz o nieprzewidywalności zdarzeń, z
którego wynika, że nie wiadomo co jest dla nas dobre,
co ma z kolei bezpośredni związek z intrygującym
pytaniem w zakończeniu.