Parabola
Samotność, gdy wśród ciemności
oślepiających świateł tli się słaby
ogień
Szukasz swojego istnienia, ale nie
znajdujesz
Nienawidzisz siebie, słuchając głuchych
szeptów
Tylko cisza jako autorytet
Pamiętasz to o czym tak bardzo chcesz
zapomieć
Umiesz mówić, ale milczysz
Czujesz ból, lecz nikt go nie widzi
Potrzebujesz wsparcia, jednak się
ukrywasz
Płacze serce, a twarz nadal kamienna
Wszyscy uciekaja przed deszczem, a Ty
stoisz i mokniesz
Wystarczy jedno ramie, na którym oprzesz
głowę
Jedna łza, która na nie opadnie
Jedno objęcie, by poczuć ulgę i
Pomimo tego, że nie ufasz ludziom, masz
przyjaciela
Który skradnie smutek...
Dlaczego jest tak trudno odnależć to "jedno ramie"...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.