parasole
pod stopami
tańczące parasole
płochliwe
spadają w przepaść
spaceruję boso
ciszą w błękicie
ogień tli się w spojrzeniu falując w
dłoniach
zapach deszczu
niecierpliwie płonie
westchnieniem spogląda
na spadające światła nocy
w obłoku cisza
splata krople oddechów
pajęczyną zarastają stare blizny
Komentarze (16)
Wiersz wypełniony pogodą ducha i nadzieją. Ślę moc
serdeczności:)