W parku
Zanosi się na duże zmiany,
kolor zielony zniknie wkrótce,
na topie będzie brąz i szary,
znów będę chodzić w ciepłej kurtce.
Tak prawdę mówiąc żal mi słońca,
błękitu nieba i sandałów,
zbyt krótko trwa to niby lato,
jak dla mnie mało jest upałów.
Najgorsze, liście chmara zżera,
za wcześnie jakoś opadają,
a ja bym chciała, żeby trwały,
na swych szypułkach tak jak w maju.
Nabrały barwy purpurowej,
w złoto też pięknie się ubrały,
to nawet bym nie narzekała,
bo to kolory tryumfu,chwały.
Jesień też swoje ma walory,
byleby była niezbyt dżdżysta,
mam swoją ławkę ulubioną,
a na niej czeka Pan Artysta.
Pogawędzimy jak co roku,
wspomnienia znów ożyją miłe,
da mi bukiecik tuberozy,
spędzimy wreszcie szczęścia chwilę.
Komentarze (6)
No i ja się podpisuję trzema łapkami (trzecia, to
pióro) pod takimi życzeniami, pozdrawiam ciepło :)
Piękny wiersz,tyle w nim ciepła... mi też jest szkoda
lata,a tu już jesień...pozdrawiam serdecznie...
Piękny to bukiet białych kwiatów. Oj już i mi się taki
marzy :)
Usmiecham sie do Ciebie i Twojego slicznego wiersza:)
Taka jesien i Pan Artysta,marzenie.Pozdrawiam
serdecznie+++
Pięknie :)
Zrobiło się tak ... jesiennie,
zegar rozszeptał się cicho,
przesyłam ukłon głęboki
marzenia sny mi rozpiszą....
Znowu melancholijnie, dobry nastrój Cię nie opuszcza,
nic dziwnego - ławeczka i Pan Artysta.