Pegasus 2 i takie tam...
Powtórka ;)
Krzyknęło po raz pierwszy dziecko.
(Prowincjonalna porodówka.)
Położna nie zdążyła wrzasnąć,
że „parcie!” i że „zaraz główka...!”
Przyszło więc sprytnie – bez pomocy.
Nie wiem, o której, ale w nocy.
Noc obiegała właśnie wieść –
Pegasus 2 wyrusza w rejs!
Ta data dała za patrona
postać znaczącą - stygmatami.
Wiele lat wcześniej na świat przyszedł,
aby powracać wciąż fiołkami –
zapachem, który prosto z Nieba
tłumaczy, co zrozumieć trzeba.
Na porodówce wrzeszczał brzdąc
i inne brzdące – z różnych stron.
A satelita sobie krążył,
jakby nie było porodówki
w nic nie znaczącym mieście - Łomży.
Ani tej małej brzdąca główki,
która się sprytnie wychyliła
i akuszerkę zaskoczyła,
gdy noc obiegła właśnie wieść –
że triumf nauki - zatem - cześć!
I teraz także ryczy dziecię,
gdy świat sensacje obiegają,
Kosmos ujawnia tajemnice...
Bzem pachną powtarzalne maje.
Dzieci się rodzą, rosną, krzyczą...
I mkną zdobywać – własne życie.
To niekosmiczne – zwykły byt -
nauka, wiara, no i ... spryt.
Komentarze (66)
Andreasie, dziękuję serdecznie :)
Alinko, niedawno wróciłam, piję właśnie herbatke z
miodem i cytrynką, bo coś chyba jakiś wirus... :)
Dziewczyno Arlekina, niech się dzieci szczęśliwe i
zdrowe rodzą - przede wszystkim szczęśliwe, bo chciane
i kochane. :) Dziękuję serdecznie za życzenia :)
Marcepani, pięknie dziękuje za śliczne życzenia :)
Córeczko Adasia, obiecuję solennie pilnować i
kołderki, i pierzynki! Dzięki bardzo za życzenia - tu
i tam :)
Sto lat do potęgi! Szczęścia do potęgi:)
Moje najlepsze,Elu.
https://www.youtube.com/watch?v=RS2tXTH7HMg
może tym zachęcę Cię, Elu, do powrotu.
Czas wznieść toast :)
"Dopóki dzieci różowe się rodzą....innego końca świata
nie będzie.."
:).
Serdecznie Jubilatkę pozdrawiam i przesyłam życzenia:
"Wszystko co było Twoim marzeniem,
co jest i będzie w przyszłości, Niech
nie uleci z cichym westchnieniem lecz
niech się spełni w całości..." jeszcze raz
serdeczności :)))
Elu:)
Lubię Cię czytać, więc - nie mniejszej niż dotychczas
- obfitości słów:)
Szczęścia zaangażowanego, pojawiającego się codziennie
o stałych porach.
Taryfy ulgowej, w polskiej służbie zdrowia;) A
najlepiej - bądź jak rydz, nie ufaj doktorom.
No chyba, że tym, co się chcą w prawdziwy dom bawić,
taki z mocnym, pewnym "dachem":)
Bo wiesz, eutanazja szczęścia zaczyna się wtedy, gdy
cuś "dach" porywa.
Swojego nie utrzymałam, to chyba dlatego, że nie
umiałam właściwie głosić "dobrej nowiny".
Opowiadał mi taki jeden, że świadectwo miłości - to
jedna kołdra w łóżku, dla dwojga (!?!)
Przez chwilę nawet miałam chęć zgodzić się na jakąś
inicjatywę w tym jednokołdrzanym kierunku.
Ale po namyśle (i lampce wina) przeszło mi, z serca do
głowy.
Za każdym razem, gdy potrzebował - okrywałam go
troską. Czy to mało? Nie wystarczy? Jeszcze mojej
kołdry chce? O! Nie!
Eluś, ja wariatka, wiesz, trudności mam, ze składaniem
życzeń, nigdy nie jestem pewna, czy one powinny być
modne, czy świeże, jednoznaczne, czy z przynależnością
do wielu form, a jeśli - to do jakich - sprzężonych,
czy zawiązanych (?).
Bojem się przepalenia styków, więc stanę na moście i
wprost powiem -
życzę Ci, żebyś zawsze miała własną kołdrę, Elu:)
Buziaki:**
:))
Bo mini, no może jednak obie to jakos przeżyjemy :) I
pośpiewamy :)
Ty sprawdzisz, ja nie dożyję:)
aaa po setuchnie... będziemy śpiewać:)
Bardzo proszę, bo mini :)
Soczek, mniamm... ciekawe jak nam będzie po setuchnie
:))))