Piąty Jeździec
Na wysokim kurhanie, o zmroku,
Czterech Jeźdźców przygląda się w ciszy.
Mają wioskę samotną na oku,
Mówią do się, lecz słów nie usłyszysz.
Każdy z nich na potężnym rumaku,
Para z nozdrzy ogierów ulata
I ruszają wraz wszyscy, bez znaku,
Ramię w ramię, jak brat obok brata.
Odgłos kopyt o ziemię bijących
Głucho dudni w ciszy wieczoru.
Czarna każda z postaci jadących,
Każdy koń zaś innego koloru.
Kasztan łamie szyk, naprzód wychodzi,
Jego sierść, jak krew świeżo przelana.
Chwycą oręż i starzy, i młodzi
- Wojna zbliża się niepowstrzymana!
Drugi rumak ustawia się w szyku,
Czarna rozpacz zagląda już w oczy,
Ludzkim cieniom sił braknie do krzyku.
Kary koń Głodu powolnie kroczy.
Jak na skórze chorego plam szlaki,
Przemian ciało i rana gnijąca,
Koń Zarazy na sierści ma znaki –
Srokacz wjeżdża jako drugi od końca.
Siwek z sierścią jak całun mleczną,
Niby mgły nad cmentarzem rozpięte,
Niesie wieść smutną i ostateczną,
Szaty Śmierci wiatrem rozdęte.
Czterej Jeźdźcy z kurhanu zstępują,
Niosą grozę, lament, cierpienie.
Drzwi przed nimi się zatrzaskują,
Oni naprzód prą niewzruszenie!
***
Na chudzieńkim osiołku, powoli,
Jedzie z kwiatkiem i winem w butelce,
Bliska w szczęściu i w wielkiej niedoli,
Ta, przed którą otwarłeś swe serce,
Ma w Twym domu swe miejsce, swe rzeczy,
Do wieczerzy wraz z Tobą zasiada,
I znienacka sztylet wbija Ci w plecy
Piąty niepozorny Jeździec – ZDRADA!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.