Piernik
...czyli słodycz niezaznana
Czekam na sny o bulwarach,
o miejscach, w których nie byłem,
o szklistych spojrzeniach wieczornych,
dla których z miłością się kryłem.
Powracam do chwil, które wtedy
nie były moim udziałem,
a widzę, jak sięgam do dłoni,
że wtedy tak dotknąć jej chciałem.
Zazdroszczę tym wszystkim patrzącym -
tym, co widzieli uśmiechy
i mogli bez trudu współdzielić
wieczorne, zmęczone, oddechy.
I widzieć jak pierś się unosi,
z radosnym, znużonym westchnieniem
w rozmowie ostatniej, przedrannej.
A ja obudzony zdziwieniem,
że to nie Toruń.
Komentarze (7)
Dziękuję wszystkim za czytanie.
Dobrej nocy
Mnie również Toruń zaskoczył, ale cóż... To tylko (a
dla kogoś aż...) miasto... Ja np mógłbym tam widzieć
inne... Nieważne.
Wspaniała liryka, bo jest w tym rozmarzeniu trochę
melancholii, jest oniryzm...Niesamowity, wciągający
klimat... A jednocześnie jakby znajomy...
Pozdrawiam.
Twoje liryki, Poeto, są nie do podrobienia.
Wspaniałe.
Nawet te z Torunia, ale w tym słodkim, piernikowym
asortymencie - ukrywać się może (czego Ci nie życzę)
dzidzia-piernik ;)
Dobrej nocy, Goldenie :-)
Poczucie niespełnienia, w młodości i nie tylko,
odczuwa bardzo wielu, jednym udaje się nadrobić
stracony czas, innym niekoniecznie, i to boli.
Pozdrawiam z podobaniem.
Przykuło moją uwagę to marzenie, plus
Zaskoczył mnie ten Toruń w wierszu o niespełnionej
miłości. Świetne liryki piszesz. Miłego wieczoru
Goldenie:)
No tak... Sen, nigdy nie wyznana miłość - to wszystko
ma swoje prawa, a Toruń znany jest z pierników (w tym
jednego całkowicie niestrawnego).