Pierwsza noc polarna
Anno,
pisana nam zima
stulecia, ale nie pękam.
Każdej nocy ziąb znaczy teren: okna
kradną resztki ciepła, szronieją ściany
i nie ma do czego się przytulić.
Ale nie pękam. Jeszcze nie,
bo najgorsze dopiero ma nadejść:
mróz, bezwzględny jak zero, jak pętla
ściśnie gardło. Czujesz?
Zbliża się północ. Bez nadziei
na świt.
Komentarze (25)
Re: staż proszę wgłębić się w myśl Autorki, nie
kombinować!
Re:Zosiak - Pani sie myli. Na Beju jest pełno
wierszy, nawet kiepskich, które Pani chwali. Potrafi
Pani oprócz pisania wierszy, również je u innych
skomentować, zamiast zaznaczać swoją obecność, no
chyba że sama "obecność" wystarcza za ocenę.
A teraz co do wiersza."Każdej nocy ziąb znaczy teren"
Można to rozumieć dwojako: 1. ziąb to teren. 2.
znakować kreślić na czymś znak, symbol. Do czego
zmierzam: "znaczy teren" wydaje mi sie zbędne,
rozpraszające. Msz wystarczy:
Każdej nocy ziąb: okna
kradną resztki ciepła, szronieją ściany
i nie ma do czego się przytulić.
Na kłopoty z uśnięciem polecam chwile ulubionego
rodzaju muzyki.
U Ciebie zawsze wiersz.
Pozdrawiam :)
Bardzo dobry wiersz. :)
Dostrzegam nie tylko talent i
poetyczność tekstu, ale także
solidną wiedzę o sztuce pisania.
Wiersz piękny ale tak nie będzie ... idzie odwilż :)
Dołączam do czytelników, którym przekaz się podoba.
Póki jest nadzieja na świt, nie ma co pękać. Miłego
dnia:)
Jak zawsze z przyjemnością :-) kolejny bardzo dobry
wiersz
Nie każdy jednak przygotowany na koniec
Pięknie! odzwierciedliłaś beznadziejność!
Brak pomysłu co dalej!
:)
Pozdrawiam ciepło!
Ukłony jak zawsze zostawiam!