Pierwszy dzień ostatnia szansa
Spoglądałem przez okno a tam było ciemno
Przypomniałem sobie nie jedno
Widziałem z miejsca gdzie jako dziecko z
Dzidkiem chodziłem na spacery
Kiedyś była zabawa tera są problemy
Może moi rodzice źle mnie wychowali?
Ale wiem ze się na pewno starali
Mieć pretensje do nich mieć nie mogę
A Ja ciągle w tym najważniejszym problemie
tonę
Sceneria za oknem była podobna do tych z
najlepszych lat
Gdy rozkwitał miłości kwiat
Wspomnienia często do mojej głowy
wracają
I gdy wrócą zawsze tylko ból dają
Najgorzej gdy mam wybrać miłość czy
przyjaciele
Bo te rzeczy znaczą mi bardzo wiele
Bo wole żebyś była dla mnie kim teraz
jesteś
Bo nie chce Cię stracić
Potem za ten błąd będzie trzeba długo
płacić
Mam nadzieje, że wiesz ze wszystko
Można drugiej osobie wybaczyć…
Ale dziś po nie jednym o tobie snu
Po pół roku i jednym dniu
Jestem bezradny jaka nowo narodzone
dziecko
Które samo nie radzi sobie z problemami
Przez te wszystkie obrazy moje policzki
Pokryły się łzami
Zapomniałem już te uczucie gdy się
płacze
Gdy serce z emocji nie bije lecz skacze
Gdy leciały łzy
W mojej głowie byłaś tylko Ty
W głębi siebie czułem smutek, żal potem
uspokojenie
Czy to mi wystarczy?
A jeśli tak to na jak wiele?
Płakałem bo wydaje mi się że w tej sytuacji
jestem bezsilny
Jestem taki jak każdy człowiek inny
Jeden dzień oznacza jedną nową szansę?
Która odmieni moje całe życie?
Kwiat będzie znów w rozkwicie
A jeśli szansę zmarnuje
Będzie jasne, że więcej czasu potrzebuję
Popatrzyłem w okno wszystko mi się skojarzyło z dawnymi czasami… zacząłem płakać potem napisałem to zastanawiałem się czy to wrzucić na beja ale jednak się zdecydowałem komentujcie to bo mi na tym zależy to zostało napisane z mego wnętrza nigdy nie czułem, że tak pisze to ci mi na duszy leży
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.