Płomienie NAMIETNOŚCI
Dla...
Miałem sen powiem Ci jaki,
Ale najpierw zamknij oczy,
Bo Tobie nie przy sni się taki,
posłuchaj.
Pięknęj gwiezdzistej nocy,
Kiedy księżyc jasno świecił,
Zasnął bo niechciał przeszkadzać,
Noc w magiczną zamienił,
I nie mógł co się działo gwiazdom
opowiedzieć.
Znalazłem się na bezludnej wyspie niewiem
jak,
Otworzyłem oczy zobaczyłem Ciebie,
Być moze przywiał nas tu wiatr.
Pod gwieżdzistym niebem ,
Usiedliśmy pod wielkimi palmami,
Przy ognisku ogrzewaliśmy ręce,
Patrzyliśmy na siebie porządliwymi
spojrzeniami,
W ta chłodną nocnasze ciała były ciepłe,
Przyblizyłem swoje usta do Twoich,
Pocałowałem i wciaż całowałem,
Ty wziełaś roskosz z ust moich,
Która Ci namietnie oddawałem,
I za szyje delikatnie mnie objełaś,
Ja przytuliłem się do Ciebie,
Potem moja koszulkę zdjełaś,
Pociagnołem Cię na siebie,
Leżeliśmy na pustyni piasku,
Nadzy podnieceni wielce napaleni,
Przy śpiacym księżyca blasku,
Nienasyceni wielkiej roskoszy
sparagnieni,
Czuje że rosną w nas płomienie
namietnosci,
Poznajemy kazde elementy naszych ciał,
Kochamy się zwielkej siły czułości,
A teraz pocałunek Tonie namietny dam,
Żebys poczuła się jak ja z Toba w tym
śnie,
Jak roskosznie w nim kochałem Cię,
I bardziej pragnę żeby spełnił się,
I płonąć namietnie z Tobą chce,
Otwórz oczy spójrz na mnie,
I powiec czy przagniesz mnie?
Hey, kochanie prosze obudz się,
Bo jeśli nie obudzisz się,
Ja joło Ciebie się połoze i tez zasne,
I spotkamy się w tym samym śnie,
I pokaże Ci wnim jak kochałem Cię.
Taki właśnie miałem sen
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.