W płomienu świec
Czujesz chłód na swej twarzy?
Nie otwieraj oczu
Zbudzisz demony w rozpaczy.
Anioł rozgrzany przez świece
W godzinach poranka
Emanująca szaleństwem zjawa.
Spod powiek przymkniętych
Spójrz bez wyrzutów sumienia
Na kruche szkło życia.
Całun rozdzielił objęcia
Aksamitny oddech burzy
Upamiętniający sierp księżyca.
Gniewnie parzyła na zstępujące wiatry
Zasnute pajęczynami świece przygasły.
autor
FallenAngelKora
Dodano: 2007-03-13 20:06:18
Ten wiersz przeczytano 556 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.