Po cichu
w dzień śmierci ks. Jana Twardowskiego
odszedł tak cicho,
jak cicho przyszedł
z pokorą kulawą w kieszeni
zostawił wiele –
kałamarz i pióro,
pudełko szczerbatych grzebieni…
ogień w piecyku,
smolony pogrzebacz
widziały, jak siedział zgarbiony,
widziały, jak wiarę i miłość
chłonęły pożółkłe strony…
dzięki Ci, Ojcze,
za słowa tak proste,
za proste słowa miłości,
bo świat dzisiaj nie wie,
jak wiele potrzeba,
prostoty i Bożej radości…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.