Po któreś...
Jasne że pojmuję,
i mam taką wolę,
że wszystko co czuję,
opisać pozwolę.
Po pierwsze kochałem,
uczucia świadomy.
Kochając wiedziałem,
jak jestem szalony.
Po drugie ceniłem,
miłości doznania.
Kochając wierzyłem,
w uczucia sens trwania.
Po trzecie cierpiałem,
kochając tak czule.
I zawsze wiedziałem,
że miłość jest bólem.
Po czwarte dążyłem,
do trwania miłości.
Tak bardzo liczyłem,
na cel jej trwałości.
Po piąte wiedziałem,
jak miłość się ceni.
I tym kierowałem,
uczucia istnienie.
Po szóste płakałem,
gdy miłość raniła.
I z nią też cierpiałem,
gdy krzywdę czyniła.
Po siódme błagałem,
by chciała wybaczyć.
Tak wierzyć starałem,
że jeszcze coś znaczy.
Po ósme szydziłem,
świadomy obrazy.
Bo bardzo wątpiłem,
ze jest…jest bez skazy.
Tak długo by jeszcze,
wyliczać, mataczyć,
by zrozumieć wreszcie,
czy miłość coś znaczy.
Lecz czy pojąć warto,
czym tu się kierować,
by grać słuszną kartą,
słów swych nie żałować.
Oceniać rzecz łatwa,
wystarczy liczenie,
by miłość zagmatwać,
w miłosne zwątpienie…
Komentarze (4)
Każda miłość przynosi radość, ale i cierpienie czasem.
Gdy się zbliża nie wiemy jakich doświadczymy chwil
więcej.
Tak wlasnie, milosc latwo poddac zwatpieniu, kiedy za
bardzo sie rozmysla o wszystkich za i przeciw... Albo
sie kocha, albo nie. Reszta jest ponad to...
Słowem można wszystko i zapewne cyfr by brakło na
wyliczanke a pod dwoma ostatnimi wersami podpisuję się
i to już teraz
Wyliczać można bez liku dobre i złe strony
miłości...Radość i cierpienie, śmiech i łzy się
przeplatają...ale cóż warte byłoby życie bez
miłości?....