Po pierwszej rundzie
Ten wierszyk napisałem w trakcie radioterapii na onkologii w Gliwicach.
Zakontraktował mój manager - lekarz,
pięciorundową walkę z cybernożem,
miałem cykora, ale też uciekać,
nie było dokąd, wszędzie tylko gorzej.
Choć mnie ten kontrakt wcale nie
zachwycał,
o przeciwniku wiedziałem niewiele,
to się zjawiłem na miejscu w Gliwicach,
zwłaszcza, że wsparli mnie w tym
przyjaciele.
I się zaczęło, jest telefon z dołu,
przed pierwszą rundą maski
przymierzanie,
gdy mnie przypięli tą maską do stołu,
to ja bez ruchu, a nóż ruszył w taniec.
Czterdzieści minut w ciągłym był ataku,
chociaż mi krzywdy nie zrobił na
szczęście,
skoro skończyło się tylko na strachu,
przed drugą rundą optymistą jestem.
Komentarze (64)
Trzymaj się Karatku :) jestem z tobą!
Trzymaj się mocno! Duuuużo zdrowia życzę.
PoZdrówka!
Wiersz dobry, a noże bywają też rożne, noże prawdy też
czasem się pojawiają i ból również sprawiają, ale
bywa, że jej czoła trzeba stawić,
Dobrze, że jesteś optymistą, a poza tym strach ma
wielkie oczy,
a i przedmiot strachu też bywa czasem wydumany, u
Ciebie był zasadny, ale na szczęście na wyrost.
Wiersz jak zwykle dobry,
PoZdrówka ślę:)
Piękny wiersz. Jesteś bardzo dzielny karacie. Takim
zostań, a wygrasz. Pozdrawiam bardzo serdecznie
,życząc szybkiego powrotu do zdrowia.