po szkole zjedliśmy kremówki
na nadwiślańskich wzgórzach żegnaliśmy
słońce
próbując ogarnąć meandryczną czerwień
rzeki
w palcach skręciłaś chmurę mgły cukrowej
waty
zapisany kreską wiersz w skostniałej
dłoni
czekając na śnieg odjechaliśmy czekoladą
powiedziałaś mój czas płynie coraz
wolniej
na końcu zmysłów w przerywanym tętnie
jest wehikułem znanym z podróży Wellsa
pomiędzy czwartą a piątą senną przygodą
broniąc przed ciemnością zimowego nowiu
zapadłem w sens posiadania ciepłych
uczuć
prawdę spraw nieistotnie wielkich i
słodkich
Komentarze (7)
jestem Twoją fanką . niebanalnie . nie tak jak wszyscy
. inaczej.
Trochę mi przeszkadza forma imiesłowowa; wiersz nie
najgorszy, zbyt w stronę truizmu; ale w gruncie rzeczy
nie czepiam się, ja trochę bym poprawiła:))) słodko to
rzeczywiście brzmi. momentami.
Bliższe poezji współczesnej niż większość wierszy
tutaj. Wymaga odrobiny poprawek tu i ówdzie, ale ma w
sobie to coś... Tak trzymaj.
Wiersz jest muzyką podróż przez uporządkowaną krainę
dobrze dobranych tonów w snach gdzie tempo jakby czasu
maleje wtedy odczuwanie jest smaczne Dobry Podoba mi
się Twoja wyobraźnia Duży plus Powodzenia
Ciekawy wiersz podoba mi się na debiut i na zachęte
plus+
Ciekawy wiersz, oj ciekawy...
ma w sobie czar i dusze rozsiewając czar klimatu
przemyśleń wywnętrzonych:)