Pod liściem samotności
Właśnie w takiej chwili jak ta
bardzo jest mi Ciebie brak.
Drżąca chowam się
pod wielkim liściem samotności
wychylając głowę w stronę zachodzącego
słońca,
ostatnie jego promienie
ocierają łzy niekończącej się tęsknoty.
Gdzieś w dali słychać jeszcze
śmiech bawiących się dzieci -
- beztroskie dzieciństwo,
sąsiada koszącego trawnik -
- człowiek wierny swojej ziemi.
Z wolna dzień podąża do krainy snu.
Gdzieś bardzo blisko,bliziuteńko
słychać równomierne,nieustanne
ciche "tykanie"
jak w szwajcarskim zegarku.
To bicie serca.
Ile jeszcze uderzeń?
Na ile jeszcze sił wystarczy?
Napełniam się spokojem,
nadzieją szczęścia wiecznego.
Komentarze (2)
Trochę smutny trochę melancholijny ale bijący spokojem
wiersz podoba mi się.
...Życzę żeby serce biło radośniej i cieszyło się
życiem...