Podróż do domu
Pokład zakryty, falą spienioną
maszt dumnie stoi, żagle trzymając
kadłub przecina falę skrojoną
marynarz ster dzierży na boso stojąc
w mroku, przed siebie mknie uporczywie
łapiąc powietrze w płuca łapczywie
do swojej lubej serca wybrance
tam gdzie horyzontu widać krańce
ogrom żywiołu i duszy uciecha
sprawia że i teraz się lekko uśmiecha
bać się nie boi, Bogu zawierzył
los swój Jemu w ręce powierzył
szałem Neptuna woda się burzy
sen Go nie złamie, ból Go nie znuży
bo miłość do żagli i tej jedynej
sprawi iż wygra ten pojedynek...
dla tych co mają jeszcze swoje fale do przeżycia ...
Komentarze (1)
Lekki i pełen nadziei wiersz, napawa optymizmem. Ile
warte by było życie, gdyby nie trudności i pierzące
się fale przeciwności, uśmiech w takich momentach jest
czymś szczególnym.