Pomalowany węglem
Ulice, niewyraźne
za kurzem, osiadłym
na szybach
Dokładnie widzę
szarych posłańców
nie z tego świata
Promienie słońca
nie znają mojego cienia
W moim umyśle
brakuje światła
Tylko świece
Pordzewiały kandelabr
Z zakrytą twarzą
pomalowany węglem
Na grobie samotności
odnalazłem swoje imię
Starzeję się
popijam z kielicha niewiedzy
Przedziwne rośliny
wyrastają u moich stóp
choć stoję na twardym kamieniu
Powalony niemocą
tak bardzo się boję
otworzyć oczy
i spojrzeć w przyszłość...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.