Pomoc
W południe nocy
wołam o pomoc
Bezradny jak zebra
w szczękach lwicy
Siedzę i niemym krzyczę
wzrokiem
proszę o litość
widzę obojętność
Ludzie nie rozumieją dna
dopóki na nim nie osiądą
I sami zaczną krzyczeć
do robotów biologicznych
pozbawionych jednego organu:
serca
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.