POPYCHANIE KACZORKA c.d.
Rozdział III - POPYCHANIE KACZORKA I KILKA
INNYCH WATKÓW
Narrator:
Kaczorek długo już czekał wymazany
czekoladą na to wylizywanie, ale nikomu się
nie spieszyło, a jemu było już zimno. Padła
propozycja, że wystawią go przed chatkę,
niech każdy sobie poliże, ale on się na to
nie zgodził. Jak to, tak na widok publiczny
i nagi? Tak być nie mogło… Do drzwi chatki
ktoś zapukał, była to Wiedźma Kwaśna po
Pachy, która miała już dosyć swojej
nadkwasoty i chciała ją obniżyć liżąc
czekoladę. W końcu Wiedźmy się
zmobilizowały i raz jęzorem, raz fartuchem
go wylizały - jedna z wiedźm zmieniła imię
na - Kwaśna po Uda. Kaczorek lekko
„skruszony” a w oczach rozanielony już się
nie buntował. Widział też, że została
dostarczona puszka z pomarańczami, był
gotowy na Ofiarę. Mag Orient najpierw
delikatnie popchnął Kaczorka paluszkiem w
stronę pieca, Wiedźma Magda szykowała wsad,
czyli łopatę, ale tak jakoś robili to
nieudolnie (w końcu pierwszy raz), że
Kaczorek potknął się o trzonek łopaty i
upadł na Wiedźmę. Oboje byli źli, za
sprofanowanie Ofiary, no i Wiedźmy. W tym
czasie Mag Orient, żeby udekorować przyszłą
kaczkę w pomarańczach wyjął blond peruczkę
a Wiedźma dla kolorytu wymalowała mu usta
krwisto czerwoną pomadką. Oj, nie podobało
się to Kaczorkowi, nie podobało...
Aleksander Pogrzebowy zaczął wymachiwać
swoim pogrzebaczem i zmierzał w stronę
Skryby i Śmieszki, które na widok taaakiego
pogrzebacza zaczęły się cofać, nieco
wystraszone.
Aleksander Pogrzebowy:
A chodźcie do mnie sikoreczki, nie
udawajcie cnotliweczki. Ja kominy wam
przeczyszczę, niepotrzebne z dymem puszczę
(niechcący mu się zawierszowało).
Narrator:
Skryba Ewa i Śmieszka spojrzały po sobie,
że taki elokwentny kawaler się do nich
sposobi, że zaraz zaczęły się do niego
łasić.
Skryba Ewa:
Jeśli będziesz dla mnie miły, zamieszczę o
tobie ładną notatkę w naszej kronice i będą
cię uwielbiały wszystkie czarownice - jakoś
dzisiejszego wieczora wszystkim udzielała
się poezja najwyższych lotów. Ewa sama była
zaskoczona, że jej to tak zgrabnie
wyszło.
Aleksander Pogrzebowy:
Już mnie wszystkie uwielbiają, oprócz tych,
które mnie nie znają. Ha, ha, ha… :)))))
Narrator:
Niewiarygodne, rymy same pchały im się na
usta, a jeszcze kolacja miała być tłusta… -
Oj! Mi też? :)
Wiedźma Śmieszka:
(chciała dodać sobie powagi wysuwając do
przodu dolną szczękę. Niestety wyglądała
jeszcze gorzej.)
Jeśli będziesz dla nas słodki, my dla
ciebie jak te dwie kotki - zatrzepotała
rzęsami.
Aleksander Pogrzebowy:
(rechocząc) Ale przecież wyglądasz jak
pirania (tutaj ugryzł się w język, bo
chciał powiedzieć – do zaorania…)
Narrator:
Ten wieczór miał być szczególny, nikt nie
był sobą i sami się zastanawiali co się z
nimi dzieje…
Śmieszka nieco rozczarowana, ponieważ
starała się być miła a tutaj taki afront ze
strony Pogrzebowego. Jednak miała jeden
główny walor, świetną figurę i wystarczyło
nie patrzeć na jej twarz albo oglądać ją z
tyłu i mogła się jemu podobać.
Skryba Ewa:
(podchodząc do niego i kołysząc biodrami) A
ty mój słodki, ściągaj galotki…
Wiedźma Śmieszka:
(tego Śmieszce było już za dużo i
krzyknęła)
Zaraz zadrę kieckę do pasa,
a ty pokazuj …, co tam masz w kieszeni -
sama zasłoniła sobie usta, bo nie wierzyła,
że taka rozpusta.
Narrator:
Tymczasem Wiedźma Magda i Mag Orient
zajmowali się Kaczorkiem, który zaczął ich
kopać po kostkach, bo na przemian to
wpychali go, to popychali w stronę łopaty.
Mag Orient stwierdził, że trzeba go spętać
i w tym celu wyjął z kieszeni swojego
pięknego płaszcza, metalowe bransoletki
własnoręcznie zrobione (które wyglądały jak
zwykłe kajdanki)i obciągnięte różowym
futerkiem. Udało się im zatrzasnąć
Kaczorkowi na jedną nogę...
Nagle całą chatką wstrząsnął potężny ryk.
To krzyczał Kaczorek, z płomieniem w oczach
i pianą na ustach trzymał się za swój
kuperek…
Kaczorek:
Jak śmiałaś mi to zrobić?!!! (darł się)
Wiedźma Magda:
„Czyja zguba, czyja strata, bo nie oddam za
trzy lata…” - zaterkotała rymowankę,
wymachując w powietrzu zawiniętym piórkiem,
które mu wyrwała.
Narrator:
Podczas tego zamieszania udało się Małgosi
czmychnąć z chatki i poszła do lasu szukać
Jasia.
Wyrwanie piórka Kaczorkowi z kupra, tego
było już za dużo. Jego Duma, Godność, Honor
i Męskość zostały upokorzone. Chciał zostać
romantyczną Ofiarą, którą Świat Magii
będzie opisywał w swoich legendach a tutaj
został pozbawiony swojego rodowego
klejnotu, wymalowany, nałożono mu blond
perukę, próbowano spętać i w ogóle wyglądał
jak transwestyta. Strzelił palcami,
wypowiedział zaklęcie i wleciał do pieca
jako kaczuszka, wylatując kominem...
A to się dopiero w chacie zakotłowało.
Wszyscy mieli pretensje do Wiedźmy Magdy,
ale ona zaraz miała pomysł na kolejną
ofiarę.
Wiedźma Magda:
Z tych starych pierników, które się tutaj
dookoła sypią, ulepimy postać na wzór
Kaczorka. Polejemy czekoladą, obłożymy bitą
śmietaną i pomarańczami z puszki a w usta
włożymy mu jego piórko na dowód, że to on -
wszyscy przyklasnęli i wzięli się do
lepienia imitacji Kaczorka.
Narrator:
Małgosia po ucieczce z chatki weszła w
ciemny las i zwyczajnie błądziła, aż
zobaczyła migające światełko i poszła w
tamtą stronę. Drogą szła stara Cyganka z
płonącym kagankiem. Dziewczynka podeszła i
ukłoniła się grzecznie.
Małgosia:
Witam, jak się nazywasz?
Cyganka Elvira:
El Vvvviiira, przez „V”.
Małgosia:
Na imię masz El a na nazwisko Vvvviiira?
Cyganka Elvira:
Nnnnnie…
Narrator:
Małgosia dopiero teraz zrozumiała, że
Cyganka jest nie tylko stara i brzydka ale
jeszcze się jąka. Opowiedziała jej swoją
historię i co się działo w chatce. Cyganka
była przyjaciółką Baby Jagi i bez
zapowiedzi chciała ją odwiedzić. Miała też
ochotę na młode mięsko, ale kiedy
usłyszała, że tam sypią się nawet stare
pierniki, to zrezygnowała. Jednak przed
odejściem rozłożyła Małgosi karty i tutaj
dziw nad dziwy, weszła w trans i przestała
się jąkać. Poleciła Małgosi wybrać 6 kart z
jednej talii a tam taaakie cuda wyszły,
same Diabły…
Cyganka Elvira:
Kuszenie, złe instynkty, pogoń za władzą
lub pieniędzmi - to jak opętanie. Nie
jesteśmy sobą i po spotkaniu z Diabłem
będziemy też inni. Diabeł to też zmysły,
które nas trawią, to gorączka, zdarza się
też akt twórczy tworzony w obsesji, ale
czasem może wyjść z tego coś dobrego.
Zamknij dziecko oczy i posłuchaj lasu,
zmysłami poczujesz gdzie szukać brata.
Narrator:
Cyganka odeszła oglądając się za siebie a
na niebie zakwitły fajerwerki, zaraz po
nich wschodziła tęcza nad chatką Baby Jagi.
Natomiast Małgosia zamknęła oczy i wtedy to
usłyszała – „Małgosiu, Małgosiu, ratuj mnie
biednego, wilczyca mnie wlecze do stada
swojego!” Małgosia bardzo wyraźnie
wiedziała skąd nadchodzi głos i skierowała
się w tamtą stronę.
ZAKOŃCZENIE
Narrator:
Kiedy w końcu po wielu trudach udało im się
ulepić ze starych pierników (na wzór
Kaczorka) leżącą figurę, ułożono ją na
plastikowej platformie i wyniesiono z
chaty. Na cześć tej Ofiary rozległy się
wiwaty. Wyglądało na to, że wszyscy
doskonale się bawią. I wtedy się to
zdarzyło… Księżyc był wysoko nad nimi i
oświetlał polanę, ogromne ognisko ogrzewało
im twarze. Nastrój był podniosły i wszyscy
ezoterycznie czuli, że to będzie niezwykła
noc. Drzewa wokół polany głośno zaszumiały,
by zaraz ucichnąć, wówczas fosforyzujące
stokrotki uniosły się z ziemi ze smugami
nieziemskich istot (jak duchy), które
pokłoniły się im w podzięce za ich
wyzwolenie z kajdan a złożenie do ziemi
oczyściło je z rzuconych na nie zaklęć.
Stokrotki utworzyły nad nimi wielki
napis.
TYLKO PRAWDA WAS WYZWOLI, SZANUJCIE SIEBIE
I INNYCH.
Płatki ze stokrotek opadły na wszystkich,
rozświetlając jeszcze bardziej polanę,
podczas gdy duchy tych postaci odpłynęły do
lepszego świata.
Żadne ucho nie słyszało,
co się na polanie działo.
Skryba nic nie zapisała,
bo pierniki smakowała.
Nie wiadomo, kto do kogo,
miał pretensje i dlaczego?
Wszyscy nagle zapomnieli,
rzucać czarów też nie chcieli.
Przyjaźń wciąż deklarowali,
gdyż się bardzo pokochali.
Fajerwerki tam tryskały,
zaraz w tęczę się zmieniały.
Takie było ucztowanie,
Wiedźm i Magów świętowanie.
Na polanie ja też byłam,
piernikami się objadłam,
zupę z dyni kosztowałam,
no i dla Was to spisałam. :)
PS. Baba Jaga jak wróciła,
to się w progu przewróciła,
swojej chaty nie poznała,
gdyż w tym jest ta prawda cała.
Chatka jej opowiedziała
co na oczy swe widziała.
Odtąd Wiedźma Baba Jaga,
dobrą być się też starała
i pierniki w czekoladzie
wszystkim dzieciom rozdawała.
POSŁOWIE
Małgosia odnalazła swojego brata Jasia,
którego wilczyca chciała wychować jak swoje
dziecko, ponieważ ludzie zabrali jej własne
wilczęta. Wilkołak zwany Nieśmiałym
postanowił zostać w wilczym stadzie w
zamian za Jasia. Nie pasował on już do
ludzkiego świata a wilki znał od dawna.
Dzieci wróciły całe i zdrowe do domu, gdzie
wszyscy bardzo się ucieszyli. Od tej pory -
11.11. Wiedźma Baba Jaga rozdaje pierniki,
w lesie wyją wilki i często na ziemię
spadają jak stokrotki, białe śniegowe
płatki.
KONIEC
Komentarze (65)
Ciekawa bajeczka. Pozdrawiam
Super pozdrawiam
Oj Elenko zaplatałam się w Twojej bajce ale posidze
podumam
Pozdrawiam cieplutko :)
No i jak było na pochodzie? Bo niektórzy na fejsie z
Polaków 200 tyś. samych Nacjonalistów robią...że race
i takie tam...
Niech przyjada do Niemiec na Sylwestra i niech zobaczą
jak wybuchowo bawią się zaproszeni goście na socjalu
za europejskie pieniądze :(
Bajka zgoła polityczna,
dlatego cykliczna,
następna za sto lat,
jak nie będzie już nas.
Pozdrawiam Elenko, żartowałem, już po pochodzie?