Por
Arkadiusz Łakomiak
W dzień deszczowy, do doktora
przyszedł por i żona pora.
- Proszę, ratuj mnie doktorze,
ty jedyny mi pomożesz!
Chciałbym leżeć, w dobrym stanie,
jutro rano na straganie,
a tu katar z nosa leci.
Może doktor coś zaleci?
Lekarz zaczął pukać, stukać,
nie wiadomo czego szukać...
Kazał zrobić trzy przysiady
i wymienił wszystkie wady:
- Kiepska z pora jest roślina,
pojawiła się łysina!
Korzeń jakoś dziwnie blady
i ogólnie dosyć słaby.
Proszę opowiedzieć, porze,
co pan robi w dzień na dworze,
jestem ciekaw, mianowicie,
jak wygląda pana życie?
- Dni mijają mi tak samo:
budzę się o ósmej rano,
potem biorę kąpiel z rosy,
po południu myję włosy.
Po kolacji tak mi błogo...
jestem w łóżku jedną nogą;
a poza tym, mówiąc szczerze,
cały dzień na polu leżę.
- Był por u mnie już przed rokiem
i jest dalej obibokiem.
Czy na pana można liczyć?
Miał pan regularnie ćwiczyć
i hartować swoje liście.
A por co? Nic, oczywiście!
Będę szczery. W takim stanie
pan zapomni o straganie.
No bo komu, tam do licha...
jest potrzebny por, co kicha?
Szybko wrócił por na pole,
opłakując swą niedolę
(przykra sprawa, tak to bywa).
Zdrowe muszą być warzywa.
Komentarze (69)
majstersztyk Brzechwa naszych czasów pozdrawiam
Cudnie i z humorem . Pozdrawiam serdecznie
Ma sie rozumiec moja nie taka fajna jak Twoja:)
Zajefajnie, PanieMis, (tez napisalam bajeczke dla
wnusi o katarku) Z przyjemnoscia Cie czytam:)
Pozdrawiam:)
Arkadiusze to Geniusze ;)
Dzięki Vick Thor. :)
Miś Pan to dziwak czasami -
rozmawia z warzywami!
I od tych pór
biało-zielony, na raty
jest cebulowaty
ten nasz por
Pora na pora by nie witać w drzwiach doktora:)