Poranną kawę
Poranną kawę
Wypijam samotnie
Mieszając palcem
Dodaję jej smaku
Stanikiem częstuje
Niezgrabne piersi
Kreślę na buzi
Bezwstydnie witraże
Po czym kremami
Otulam gębę
Smaruję usta
Czerwoną pomadką
I brzydzę się
Strasznie
Szerokich bioder
Pieprzę je na
Swój cięty sposób
Zacięcie ufając
Że to wina genów
Wtem rude loki
Traktuję wodą
Perfumami zmoczona
Pachnę wyśmienicie
Na koniec
Całuję dziko
Namiętnie lustro
Z myślą o tym
Jak głupią
Kobietą jestem
Komentarze (4)
Podobał mi się sposób w jakim kobietka nam się
przedstawiła.
Wiersz spod piora kokoty jak mniemam
Ile w tym wierszu niepogodzenia z samą sobą, próby
zmian na siłę, mocny, przyciąga
Gdyby nie wyraz ,,pieprzę" byłoby świetnie. :)